Wczorajszy dzień babci minął niemal niespostrzeżenie,
dzisiejszy, dzień dziadka, wręcz przeciwnie. I żeby nie było, nie jest to złe,
powiedziałabym raczej że to wspaniałe. Nadużywam trochę słów skrajnych, trzeba
więc brać to z odrobiną rezerwy, ale to naprawdę dobre dni, gdy zauważamy
południe, wieczór, pamiętamy poranek, a nie kładziemy się spać i zastanawiamy
się, co my właściwie dziś robiliśmy, przecież dopiero co się budziliśmy.
Właśnie tak.
Ogólnie to nie lubię takich dni. Dzień babci, dziadka,
kobiet, matki, ojca, walentynki czy cokolwiek więcej. Nie potrzebuję
specjalnego dnia, żeby wiedzieć, ze kocham moich bliskich i chcę spędzić z nimi
czas. Nie lubię tego, jak bardzo te dni są skomercjalizowane, jak bardzo liczą
się wtedy pieniądze i jak, niestety często, jest to sztuczne. Z drugiej strony
słabo olać taki dzień. I trochę to nie w porządku względem nich, bliskich.
Nadszedł więc dzień numer 22 który, w jakiejś części,
spędziłam u dziadka. Jednego z dwóch, choć obu kocham tak samo mocno i nie
sposób nie traktować ich na równi, choć są ludźmi absolutnie różnymi.
Dziadek ma to do siebie że swoje przeżył. Lat ma sporo,
doświadczenia nie mniej, pamięć niezawodną. Uwielbia rozmawiać, dyskutować,
śmiać się i słuchać. Umiejętność tak rzadka a jednocześnie tak potrzebna w
naszym świecie- słuchanie. Ale właśnie, mój dziadek potrafi, choć jest
przygłuchy. Do tego wszystkiego patrzy na
świat racjonalnie, choć z perspektywy nieco innej niż ja, i chociaż
często się z nim nie zgadzam, bo przecież widzi świat „po staremu”, to zawsze z
chęcią słucham.
Tyle o moim dziadku. To wspaniały człowiek, tak po prostu,
bez zbędnego słodzenia i wzbudzania w was zazdrości. Czasami mówi, że na pewno
nie doczeka aż znajdę sobie narzeczonego, a o moim ślubie to się dowie jako
ostatni, nie boi się zauważyć, że coś przytyłam ostatnio i, jeśli tylko się
jakiś ostał, to chętnie poczęstuje pączkiem sprzed kilku dni.
Dziadek to jedna z takich osób, bez których nie wyobrażam
sobie przyszłości. Nie jest to osoba, którą widzę codziennie, ale ktoś, kto
zawsze towarzyszy w życiu. Choćby na odległość, choćbym go widziała co
niedzielę czy dwie. On zawsze wie co się dzieje, on zawsze jest obok, on zawsze
chce pomóc i po prostu być. I gdy tak czasami sobie myślę, ze kiedyś tego po
prostu zabraknie to robi się tak pusto w sercu. Bo ja bardzo nie chcę, żeby
tego, żeby jego, zabrakło.
Chciałam o dziadku tylko dwa słowa, wyszło jak zawsze. Ale
tak to już z nim jest, nie można o nim tylko wspomnieć. To przecież dziadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz