czwartek, 22 stycznia 2015

/Dzień 22./

Wczorajszy dzień babci minął niemal niespostrzeżenie, dzisiejszy, dzień dziadka, wręcz przeciwnie. I żeby nie było, nie jest to złe, powiedziałabym raczej że to wspaniałe. Nadużywam trochę słów skrajnych, trzeba więc brać to z odrobiną rezerwy, ale to naprawdę dobre dni, gdy zauważamy południe, wieczór, pamiętamy poranek, a nie kładziemy się spać i zastanawiamy się, co my właściwie dziś robiliśmy, przecież dopiero co się budziliśmy.

Właśnie tak.

Ogólnie to nie lubię takich dni. Dzień babci, dziadka, kobiet, matki, ojca, walentynki czy cokolwiek więcej. Nie potrzebuję specjalnego dnia, żeby wiedzieć, ze kocham moich bliskich i chcę spędzić z nimi czas. Nie lubię tego, jak bardzo te dni są skomercjalizowane, jak bardzo liczą się wtedy pieniądze i jak, niestety często, jest to sztuczne. Z drugiej strony słabo olać taki dzień. I trochę to nie w porządku względem nich, bliskich.

Nadszedł więc dzień numer 22 który, w jakiejś części, spędziłam u dziadka. Jednego z dwóch, choć obu kocham tak samo mocno i nie sposób nie traktować ich na równi, choć są ludźmi absolutnie różnymi.

Dziadek ma to do siebie że swoje przeżył. Lat ma sporo, doświadczenia nie mniej, pamięć niezawodną. Uwielbia rozmawiać, dyskutować, śmiać się i słuchać. Umiejętność tak rzadka a jednocześnie tak potrzebna w naszym świecie- słuchanie. Ale właśnie, mój dziadek potrafi, choć jest przygłuchy. Do tego wszystkiego patrzy na  świat racjonalnie, choć z perspektywy nieco innej niż ja, i chociaż często się z nim nie zgadzam, bo przecież widzi świat „po staremu”, to zawsze z chęcią słucham.

Tyle o moim dziadku. To wspaniały człowiek, tak po prostu, bez zbędnego słodzenia i wzbudzania w was zazdrości. Czasami mówi, że na pewno nie doczeka aż znajdę sobie narzeczonego, a o moim ślubie to się dowie jako ostatni, nie boi się zauważyć, że coś przytyłam ostatnio i, jeśli tylko się jakiś ostał, to chętnie poczęstuje pączkiem sprzed kilku dni.

Dziadek to jedna z takich osób, bez których nie wyobrażam sobie przyszłości. Nie jest to osoba, którą widzę codziennie, ale ktoś, kto zawsze towarzyszy w życiu. Choćby na odległość, choćbym go widziała co niedzielę czy dwie. On zawsze wie co się dzieje, on zawsze jest obok, on zawsze chce pomóc i po prostu być. I gdy tak czasami sobie myślę, ze kiedyś tego po prostu zabraknie to robi się tak pusto w sercu. Bo ja bardzo nie chcę, żeby tego, żeby jego, zabrakło.


Chciałam o dziadku tylko dwa słowa, wyszło jak zawsze. Ale tak to już z nim jest, nie można o nim tylko wspomnieć. To przecież dziadek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz