Jeśli kiedyś postanowicie zrobić coś podobnego do tego, co
ja właśnie nieudolnie staram się zrobić- nie zaczynajcie w czasie sesji. Poważnie,
to najgorszy czas żeby zaczynać.
Mój czas ostatnio dzieli się na czas nauki i czas leżenia na
podłodze, gdy nie mam na nic siły, i tak się całkiem mocno zdziwiłam gdy
usłyszałam nagle wieczorem pytanie „Jest już strona?”. No bo podłoga taka
wygodna, sen tak blisko, a tu pytanie o jakąś stronę. Chwilę mi zajęło uświadomienie
sobie o co właściwie chodzi, toteż już jestem i piszę. Bo, przyznaję,
zapomniałam.
Skłamałabym też mówiąc, że dzisiejsze więcej wynikało tylko
z tego, że postanowiłam zrobić coś dla siebie, douczyć się, trochę rozwinąć i w ogóle być lepszą. No
nie, dzisiejsze więcej jest powiązane z większą całością która powstaje, ale
mimo to postanowiłam że znajdzie się tutaj. Bo czasami robimy coś w jakimś
celu, ale osiągamy przy tym o wiele większe korzyści niż sądziliśmy. Jak ja
dzisiaj.
Potrzebowałam nauczyć się kilku wyrażeń w języku migowym.
Jak już wspomniałam, cel jest większy niż sama nauka, kiedyś o nim pewnie
napiszę. Tak czy inaczej- przeszukałam Google w poszukiwaniu jakiegoś prostego
objaśnienia, bez alfabetu, liczb i tego wszystkiego, bo nie dość ze nie
potrzebuję, to jeszcze fizycznie nie jestem w stanie większości najprostszych
znaków wykonać. Nie ważne. Chodzi o to, że ten język jest niesamowity. Tak
bardzo dosłowny, pokazujący całą prawdę, to co czasami ciężko jest pojąć, może
przyznać. Najbardziej chyba dotknął mnie gest wyrażający słowo „alimenty” bo wygląda niemal jak kołysanie dziecka. Tyle
że ręce nie kołyszą się w jedną stronę a w dwie różne. Trochę jakby trzymać
dziecko i wypuścić je z rąk. Może specjalnie, może tylko dlatego że ktoś nie
potrafi. Nie zostawić, porzucić, nie chcieć i teraz płacić. Nie, nie, jak
kołysać i wpuścić. Kołysać i upuścić.
Gest wyrażający „kocham cię” wygląda jak przytulenie drugiej
osoby, a późnij wskazanie na nią. No bo… czym właściwie jest miłość? Bez
rozdrabniania się na agape, caritas, eros i wszystkie kolejne. Tak najprościej
jak potrafimy to zrozumieć. Dla mnie miłość jest pragnieniem obecności drugiej
osoby, fizycznie, emocjonalnie, psychicznie. Jej bliskości. Jest tyle rodzajów
miłości, ale żaden z nich nie obejdzie się bez bliskości. Nawet jeśli wyjadę,
nie będę mogła być tak blisko ważnych dla mnie osób to nie wyobrażam sobie nie
być z nimi blisko w kontakcie, rozmowie. Bo ich kocham i zależy mi na nich. Bo
chcę ich przytulić, nawet jeśli nie jest to możliwe. Mała prywata, ale w sumie
czemu nie. W takiej chwili mojego życia, gdy byłam tak mocno samotna jak nigdy
wcześniej czy później, nie myślałam o niczym innym jak tylko o tym, że
chciałabym przytulić się do mojej mamy. Nie dlatego, że byłam małym dzieckiem,
ale dlatego że jest dla mnie tą osobą, która zawsze mnie kocha, cokolwiek się
stanie. Ta gwarancja miłości oznaczała dla mnie, że na pewno mogę ją przytulić
i znaleźć tam ratunek.
Ambicję wyraża się poprzez przesuniecie otwartej dłoni w
górę i zaciśnięcie jej w pięść. Tego właśnie chce człowiek ambitny. Złapania
wysokich celów. Gest oznaczający aborcję wygląda jak złapanie, wyrwanie.
Dosłownie, bez owijania w bawełnę. Amen to złożenie ze sobą dwóch otwartych
dłoni. Tak prosto, żadnych udziwnień.
Mam wrażenie, że często mówiąc zbyt
utrudniamy sobie życie. Krążymy, plączemy, chcemy coś powiedzieć ale nie do
końca, bo się zwyczajnie boimy. A może wcale nie warto. Może jednak prostota
jest najpiękniejsza i najlepsza.
Moje poznanie kilku wyrażeń w języku migowym skończyło się przeszukiwaniem internetu w poszukiwaniu kolejnych prawd, a nie doszłam jeszcze nawet do litery B. Ta noc będzie długa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz