Mamy styczeń, połowę miesiąca, połowę zimy. A za oknem
wiosna. Ćwierkają ptaki, świeci słońce, jest dziesięć stopni na plusie.
Zaczynam się bać, że jednak jeszcze będzie śnieg.
Co można robić w połowie sesji, gdy nie ma czasu by napisać
wszystkie prace i nauczyć się do wszystkich egzaminów? Można na przykład pomóc
N. w zaliczeniu własnej sesji i udzielić jej wywiadu którego głównym tematem
jest tęcza na placu Zbawiciela.
O nie! Tęcza! Plac Zbawiciela! Spalić, spalić!
Otóż nie. To jest ta niesamowita chwila, gdy się przyznaję,
ze ja tą tęczę nawet lubię. Serio.
Jest ładna, kolorowa, wpasowała się w otoczenie i gdyby nie fakt, że ktoś
patrząc na nią postanowił powiedzieć „homoseksualizm”, a ktoś inny to usłyszał
i powtórzył to byłaby najzwyklejszą w świecie instalacją-tęczą na Placu Zbawiciela.
Mówicie że stoi na wprost kościoła? Ja tam wciąż w tęczy widzę znak przymierza
Boga z ludźmi. Dobra, jak widzę tęczową flagę to potrafię zaczaić co autor miał
na myśli, ale taką w kształcie łuku? Jak patrzę na niebo to się cieszę że ładna
tęcza, a nie płaczę że LGBT. Da się założyć na niebo jakiś filtr, żeby tęcze
nie powstawały? Tak na wszelki wypadek. Klosz nad Warszawą czy coś w ten deseń,
myślę że wszyscy przeciwnicy tęczy by się radowali.
Tak, tak, te tysiące z naszych podatków, które idą na
odbudowę tęczy. To słabe, też tak uważam, ale… Czy w zasadzie, jeśli tą tęczę
usuną, to się nie okaże, że moje pieniądze zostały zmarnowane? No bo
przeznaczyli je na coś, co już nawet nie istnieje.
A widzieliście kiedyś wieżę Eiffla? Niezła jest, co? Taka
wysoka, widok z niej fantastyczny, od razu każdemu się kojarzy z Paryżem, z
Francją. Och, ludzie jadą do Paryża tylko po to, żeby ją zobaczyć a przy okazji
się całować pod nią/ na jej szczycie/ z widokiem na nią. Jak już ten punkt
programu będzie zrobiony to w zasadzie można wracać, trzeba tylko w drodze
powrotnej spoglądać z utęsknieniem na, znikającą w oddali, wieżę Eiffla. Taka
radość, taki wspaniały czas, jedno z marzeń spełnione.
Ta wieża jest obrzydliwa. Tak estetycznie na to patrząc jest
po prostu brzydka. Postawili ją na chwilę, została na zawsze. A ile o nią było
sporów! Ile zamieszania, protestów, fochów! A teraz sobie stoi i ludzie ją
uwielbiają. Jeżdżą do Paryża, bardzo często, właśnie dla niej. Taka sobie kupa
żelastwa a stoi i ludzi przyciąga. Jeszcze każdy płaci żeby móc na nią
wejść/wjechać. No powodzenia.
Ja poważnie wolę tęczę. A postawcie tęczę obok Pałacu
Kultury i Nauki. I które wygrywa konkurs? No tęcza, proste. Gdyby tak spojrzeć
na nią neutralnie, jak na tą tęczę na niebie. Bez żadnych znaków kogoś czy
czegoś, bez sporów ideologicznych. Jako na taką kolorową tęczę, nic więcej czy
mniej. Stoi. Zapełnia przestrzeń. Mogłaby się stać wizytówką Warszawy w miejsce
tego sowieckiego budynku który wszyscy fotografują gdy tylko go zobaczą.
Poważnie? Chyba sobie powieszę jego zdjęcie na ścianie. Tak naprawdę już mam,
ale tylko dlatego, że tęcza akurat była spalona a spalonej tęczy na ścianie
raczej nie chcę.
A na sam koniec, jako katolik, stwierdzam ze w ogóle
zostawcie moją tęczę. To jest znak przymierza Boga z ludźmi a nie żadnych
homoseksualistów, więc już przestańcie się zgrywać i oddajcie tęczę. Było
zabawnie, trochę ciepło przy płomieniach, czasami strasznie, ale teraz koniec
zabawy, tęcza wraca do Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz