wtorek, 6 stycznia 2015

/Dzień 6./

Dziś bez cytatu. I bez sensu. Generalnie bez niczego.

Byliście kiedyś w kościele szóstego stycznia? Liczę na to, ze odpowiedź jest twierdząca, jednak jaka by nie była- zauważyliście to? Szóstego stycznia kościoły są pełne. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie. Albo w Wielką Sobotę- o której nie przyjdziesz kościół jest pełen ludzi ze święconkami. I nagle zdajesz sobie sprawę jak wiele jest osób w twojej parafii. Tak samo na niedzielę palmową i inne okazje, gdy coś przynosisz albo dostajesz. Nagle jest jakby ciekawiej, może z sensem, coś się dzieje, warto przyjść. Daleko mi od oceniania, ale trochę szkoda, że tak wiele osób nie widzi jak wiele tracą. Powaga, msza święta to naprawdę jedna z lepszych godzin w moim rozkładzie tygodnia. Właściwie najlepsza.

Tak to się właśnie zaczęło, dzisiejszy dzień. Kościół, w którym ciężko kogoś jeszcze wcisnąć. I choć było to wydarzenie wpisane już wcześniej w dzień dzisiejszy, nie jest niczym więcej, to odczuwałam wewnętrzną potrzebę napisania tu tego. Moje, mogę pisać co chcę.

Czy grę Monopoly można określić jako coś więcej? W moim przypadku to chyba nawet więcej więcej. Nie lubię tej gry. Ciągnie się w nieskończoność, po drodze zawsze ktoś coś zrobi nie tak, ktoś się wkurza, ktoś inny się obraża, gra przerwana, atmosfera popsuta. A że trwa długo to zawsze ktoś gada coś totalnie od rzeczy i bez większego sensu. I wbrew pozorom to zazwyczaj nie jestem ja.

Dokładnie tak, grałam dziś w Monopoly. Co prawda próżno było szukać u mnie entuzjazmu, gdy na grę się zgodziłam, nie ukrywam jednak ze nie było tak źle. Nastawienie i te sprawy, zresztą mimo kłopotów finansowych wciąż się trzymałam na nogach, czy może być więc źle?

To jest ten moment, gdy przyznaję że padam twarzą na blat, na klawiaturę, na talerz, na wszystko. Właśnie kończy się przerwa świąteczna a ja jestem zmęczona chyba bardziej niż przed jej rozpoczęciem. Ale to nie jest ważne. Reszta strony zostaje pusta, bo właściwie mogę ją wypełnić tak, jak postanowię, a jest pusto.


Tylko zdjęcie jeszcze, co by nie było. I nikt nie wygrał, rozgrywka została przerwana z winy obiadu i łyżew. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz