Mam równo dwadzieścia minut i jedną stronę. Tyle mi
pozostało z tego dnia, ale przecież- ja sobie nie poradzę?
Przez długi czas myślałam, że będę tu dziś pisała o
wypełnianiu dokumentów z praktyk, czy może o felinoterapii, bo to chyba
zainteresuje was bardziej niż zalety czy też kontrowersje podejścia
humanistycznego w edukacji dzieci. Tak, właśnie to jest mój dzisiejszy dzień.
Ewentualnie jeszcze stanie w korkach, słuchanie dobrej muzyki i granie w simsy.
Nic tylko zazdrościć mi życia!
Wieczór jednak postanowił przynieść niespodziankę i nagle
olśnić mój umysł. Przyznajcie się sami przed sobą- ile postaci z II
Rzeczpospolitej Polskiej potraficie wymienić tak od ręki? Ja dokładnie cztery-
Pola Negri, Józef Piłsudski, Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura. Koniec,
więcej moja pamięć nie wyciśnie, a jak spojrzałam na niedługą listę to byłam
pełna zdumienia, gdy zobaczyłam tam kilka znajomych nazwisk.
Traf chciał, że na mojej półce wciąż stoi książka, którą
pożyczyłam od mojego dziadka już prawie rok temu, a której do tej pory nie
ruszyłam. Znaczy- zaczytała się w niej gdy byłam u dziadka, a jak mi ją
pożyczył i zabrałam do domu, to jak postawiłam tak stała do dziś. Trochę jednak
wstyd nie wiedzieć o postaciach, które żyły tak niedawno, poruszać się po
ulicach nazwanych ich nazwiskiem, obok ich pomników i nie wiedzieć kim byli.
Postanowiłam więc dziś, ze „Talia Niezwykłych Postaci II RP” na jakiś czas
pożegna się ze swoim miejscem na półce.
Wybrałam jedno nazwisko, zupełnie mi nieznane, i chyba
trochę wstyd, jak tak poczytałam kim owa osoba była. Trochę wam o niej opowiem.
„(…) gdy porównywano go z Sienkiewiczem, gdy wszystko, co wydał, sprzedawano
spod lady jak szynkę albo pomarańcze, gdy nieznający jego dokładnego adresu
wielbiciele pisali na kopertach „Polski pisarz narodowy”, „Polak i człowiek” lub
po prostu „Każde dziecko wskaże”.” Człowiek, który rzucił słabo płatną pracę w „Kurierze
Porannym” i tego samego dnia dowiedział się, że żona ma pieniądze tylko na
jutrzejszy obiad, i wtedy- uwaga- przejrzał ogłoszenia w gazecie, na szybko
poskładał kilka rymowanek chwalących kołdry z wielbłądziej sierści czy żarówki
Philipsa, przeszedł się po sklepach oferujących owe materiały i sprzedawał im
swoją twórczość, która później reklamowała je w gazetach. W czasach PRL
wymyślił hasło „Lotem bliżej”. Nazistowska prasa okrzyknęła go „jednym z
najbardziej niebezpiecznych Polaków”. W
1939 roku pisarz usłyszał w radiu jak spiker mówi, że jego miejsce zamieszkania
jest znane i że zostanie on wkrótce złapany. Nie wyszło, bowiem nasz bohater, w
nocy z 24 na 25 września przekroczył wpław Dniestr, niosąc maszynę do pisania
nad głową, i tym sposobem dostał się do Rumunii.
Wiecie o kim mowa? Ja bym nie wiedziała, żałuje bardzo że
nigdy wcześniej nie słyszałam o owym pisarzu, żałuję, ze nie mogę napisać, ze
przeczytałam jego książkę, która została w Niemczech wydana w ilości jedynie
pięciuset egzemplarzy, oznaczonych nadrukiem „Streng geheim” czyli „Ściśle
tajne”, a która doczekała się nawet własnego pomnika.
Osobiście właśnie zaczęłam uwielbiać jego postać za samą
historię, a za punkt honoru sobie postawiłam, aby przeczytać jego książkę,
chociaż jedną, w najbliższym roku.
Jest dwadzieścia minut po północy. Dziewiętnaście dokładnie.
Od dwudziestu siedmiu rozmawiam z P. i gdyby nie to, to strona byłaby równo o
północy. Poważnie, wszystko jego wina.
A nazwiska nie podałam celowo, jestem ciekawa czy ktoś z was
wie o kim mowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz